widoo
Site Admin
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podlasie
|
Wysłany: Śro 17:43, 03 Maj 2006 Temat postu: POJĘCIE TATUAŻU |
|
|
Tatuażjest to wytatuowany na skórze rysunek, tatuowanie zaś, jak pisze W. Kopaliński w "Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych" z 1990 roku, to "wykonywanie trwałych rysunków na skórze żywych ludzi przez jej nakłuwanie i wprowadzanie farby".[
Termin tatuaż pochodzi z języka polinezyjskiego, gdzie w dialekcie tahitańskim tatauoznacza malowidło, znak. Zaś jak pisze A. Jelski, "da się etymologicznie wyprowadzić od rdzenia ta, co oznacza bić albo ryć. Jako pierwszy pojęcie to wprowadził James Cook opisując swoją wyprawę dookoła świata w książce "A voyage towards the South Pole and round the world". Relacja ta opublikowana została w Londynie w 1773 roku i znaleźć w niej można słowo tattow. Publikacja ta stanowi punkt zwrotny, jeżeli chodzi o określanie zjawiska, które aż do końca XVIII wieku funkcjonowało w Europie pod innymi nazwami.
Przez wieki istniały różnorodne określenia tego rodzaju sztuki: w starożytnej literaturze rzymskiej znaleźć można nazwy signum lub stigma,w luterańskiej Biblii z 1534 roku odnajdujemy słowo stygmat, znany osiemnastowieczny awanturnik Casanova opatruje ją mianem grafizmu, Victor Hugo zaś w "Nędznikach" nazywa ją piętnem. Do momentu rozpowszechnienia się wprowadzonego przez Cooka terminu tatuaż, na terenie Europy funkcjonowały również takie określenia, jak: wyryty rysunek czy francuskie pojęcie piquage, natomiast osoby, które nosiły na sobie ten specyficzny rysunek nazywano umalowanymi bądź wypunktowanymi.
Początkowo w nazewnictwie stosowano rozróżnienie: tatuażem określano techniki przypominające te wykonywane na Tahiti, moko oznaczało tatuaż nowozelandzkich Maorysów, zaś tiki rysunek noszony przez ludy wywodzące się z Markizów. Stopniowo jednak pojęcie tatuaż zastąpiło wszelkie inne jego odmiany. W 1856 roku znaleźć je już można w belgijskim "Słowniku Medycyny" P. Nystena, a w roku 1873 w "Wielkim Słowniku Języka Francuskiego" E. Littre. Do języka polskiego trafiło jako fonetyczny zapis francuskiego tatouage i już pod koniec XIX wieku.
Nikt dokładnie nie wie, kiedy tatuaż się narodził, ani jaką spełniał rolę, możemy się tylko domyślać - te słowa brzmią mi w uszach, ale myśli wyłamują się i według mojego rozeznania oraz na podstawie informacji z książek Zacharii Stichina- antropologa, którego obiektem badań jest najbardziej odległa historia człowieka, uważam, że naukowiec ma całkowitą rację co rzetelnie wykazał, iż rasa ludzka wywodząca się z pnia genealogicznego australopitekusa -człowieka małpoluda, dokonuje skoku ewolucyjnego. Chodzi o brakujące ogniwo w teorii ewolucji, powstałe dzięki krzyżówce genów z rasą Nefilin. Stworzeni na wzór i podobieństwo, hodowani jak zwierzęta musieliśmy mieć swoje znaczki, metki, kolczyki, znamienia, po których nas identyfikowano w: raju, laboratorium genetycznym, ogrodzie- zoo, gdzie trzymano pierwowzory rasy: Adama i Ewę.
Biorąc na wzór dzisiejsze eksperymenty i klonowane zwierzęta, podstawą jest właściwe oznaczanie próbek w celu dalszych eksperymentów, więc “Bracia Adama”- jego klony, pewnie miały inne znaki identyfikacyjne niż pierwowzór. Cóż one mogły zawierać: szczegółowe informacje o dacie urodzin i użytym materiale genetycznym, grupie krwi, rodzajach szczepień, przebytych chorobach itd. Jak łatwo zauważyć i dziś są to podstawowe informacje gromadzone w książeczkach zdrowia i dokumentach tożsamości.
Najbardziej zbliżone do tego modelu są tatuaże zwane Ta mako z Samoa oraz kultura Maorysów- tatuaż określa nie tylko profesję, zawód, drzewo genealogiczne, przebyte choroby; pełni funkcję informacyjną dla współplemieńców z kim mają do czynienia- status, wiedza, płeć, wiek.
W tamtych czasach nieświadome zwierzęta hodowlane (ludzie) nie mogły nosić ze sobą i gromadzić takich informacji w inny sposób, jak na własnym ciele. Takie metody oznaczania miałyby za zadanie informować również współbraci o moim statusie, co wśród stadnych zwierząt podtrzymywało naturalną wartość struktur hierarchii. Mogły być to numery, znaki piktograficzne, symbole, czy znamiona, które wyznaczały miejsce- rolę w systemie, przeznaczenie do określonych prac- wyszkolenie, czas eksploatacji, ..., etc. Oczywiście proces takiego naznaczania mógł być nie tylko nieprzyjemny, ale przebiegał prawdopodobnie w sposób, w jaki do dziś dnia przebiegają niektóre rytuały inicjacji.
W skomplikowanym procesie tworzenia siły roboczej, który w mojej antycypowanej wersji mógłby wyglądać tak: ludzie mieszkają w wioskach, dostali od bogów jako zaplecze: zwierzęta i rośliny do hodowli. Wedle ścisłej hierarchii tatuowanych na ciele zawodów i powinności, stworzono podwaliny pod stabilny społeczny wzorzec przekazywanej wiedzy- tradycji. Wprowadzono bardzo surowe nakazy co do higieny i obyczaju, by w jak najlepszym stopniu zabezpieczyć wzrost populacji i jej witalność. W tak stworzonych enklawach co pewien czas bogowie pojawiali się na kontrole sanitarne oraz by sprawdzić stan trzódki- w zwyczaju mogło być, iż każdy nowy osobnik męski przechodził szereg prób, szczepień czy poddawany był działaniu pewnych środków psychotropowych i jednoczesnej obserwacji. Działania te mogły mieć tak prewencyjne jak i eksperymentalne podłoże o bliżej nieznanym przeznaczeniu?!
Z pewnych źródeł dowiedziałem się, iż w najstarszej istniejącej książce- Biblii- narysowana jest scena w raju. Widziałem tę ilustracje i o ile mnie pamięć nie myli w latach 93-96 wydano książkę o afrodyzjakach bogato ilustrowaną- tam właśnie jest taka ilustracja: w okolicy potężnego muchomora Adam i Ewa jedzą grzyba a wąż wije się między nimi!!! Rozwijając tezę możemy zrozumieć, że narkotyki, jak i wszelkie zioła miały ogromne znaczenie. Jedne leczyły z chorób, inne dawały życie wieczne i świadomość boską.
Weźmy rządowy projekt, w którym testuje się pewne medykamenty militarnego przeznaczenia. Prowadzony on jest na grupie młodych osobników- 18 lat. Zdrowi i gotowi do wyzwania, odpowiednio mentalnie przygotowani, są jak byczki chętne do korridy- heheheh... Więc by ich zachęcić, rozdaje się symbole- belki i mundurki, a kiedyś mogły być to tatuaże. Następnie podaje się im niby to szczepionki?! Lub w pokarmie różne ciekawe substancje... i obserwuje.
Osobnik, który przetrwa, jest nie tylko silny, ale zdolny do powierzonego mu w społeczeństwie zadania. Jeśli zaś próba wypada negatywnie, nikt nie pozna ich losu. W wierzeniach ludów przegrywali walkę z demonami, byli słabi i umierali. No cóż, mogli być również zbyt mądrzy- uzyskiwali pełną władzę nad umysłem i nie można było nimi sterować, dlatego ich odsuwano od rodzinnego plemienia i skazywano na wyniszczającą pracę w kopalniach.
Zapewne rytuały inicjacji były powiązane z poddaniem próbie narkotyków: bólu i pokory wobec boskich mocy. Sądzę, że po takim praniu mózgu łatwo było wyłowić jednostki społecznie nieprzydatne, patologiczne i inne niebezpieczne dla planu hodowcy. Doskonałym przykładem próby wykorzystania narkotyków do manipulacji ludźmi jest okres hipisowskiej rewolucji w Stanach Zjednoczonych. W tym przypadku nie udało się zapanować nad wyzwolonym potencjałem emocji, co doprowadziło do powstania ruchów pacyfistycznych i obalenia Nixona, hehhhe.....
W inicjacji chodziło więc o uwarunkowanie i wprowadzenie osobnika w okres dojrzałości, tzn. po takim rytuale człowiek w pełni przynależał do społeczności: nie zagrażał jej, mógł ją współtworzyć zakładając rodzinę itd. W między czasie ludzie sami dopowiedzieli sobie o tym, że duchy albo bogowie porywają dzieci (w wieku dorastania) a same wyobrażenia duchów mogły pochodzić z wizji narkotycznych?!
Pamiętam doskonale szczepienia w szkole i szał, płacz jaki temu towarzyszył. Pielęgniarki i lekarzy łatwo wziąłbym za duchy właśnie, a samo spotkanie z igłą było szokiem. A jakie reakcje mógł spowodować innego rodzaju zabieg, ingerencja w nasze ciało i psychikę przy pomocy narkotyków, bólu, itd... Rytuał inicjacji wydaje się więc niczym innym, niż konieczną funkcją z odpowiednio przygotowanym psychicznie gruntem; tu rodzice oddają swe pociechy w ręce bóstw tak, jak dzisiaj powierzają dzieciaki pod opiekę lekarza, nauczyciela, czy armii.
Po tym co powiedziałem, wydaje się zbędne poszukiwanie korzeni i taszczenie hipotez o tym, czym był w przeszłości tatuaż. Ważniejsze czym jest dziś, kto go tworzy i dla kogo!? Mentor, mistrz i przewodnik przez ból i metafizykę to współczesny tatuator- w Japonii czy na Borneo. Ale w Europie to artysta, stylista, świr z patologicznym wizerunkiem gangstera, narkomana czy seksualnego freek'a. Nie będę generalizował, prowadził statystyk, segregował; opiszę tylko to, co wydaje się ciekawe, intrygujące w człowieczej naturze.
W Japonii tatuaż sięga tradycji na długo przed czasem, gdy chrześcijanie powiesili na krzyżu swojego proroka, a płynna jego materia tworzyła sfery religijne, jak i egzystencjalne. Warsztat, jak i wzornictwo przez wieki rozwijało się wraz z historią i potrzebami, co jest do dzisiaj zasadnicze dla pojęcia ewolucja. Tatuaż penetrował życie emocjonalne na równi z wiarą w bogów i duchy, przeznaczeniem życia i śmierci a raz rozpoznawany znak- piktogram- nabywał określonego znaczenia i celu w życiu społeczności. Często opisywał religijne sceny- wierzenia o magicznej mocy przypisane do kast, ziemi, plemion.
W szczególności ważna jest relacja z tatuatorem i procesem tworzenia tatuażu- odbywa się on nie tylko na skórze, lecz również w psychice ludzkiej( tatuator-mentor). W dzisiejszych czasach wydaje się, że pełni raczej rolę wizualnego kiczu(tatuator stylista), artefaktu(mitomania), mimo to nie można mu odebrać siły przebicia, jaką zyskuje dzięki tradycji i technice wykonania: zwłaszcza ból, akceptacja fizycznej powłoki daje dużo do myślenia. Dawne techniki, które są bardziej bolesne(manualne) i jeszcze rozmiar( pea) tu dodatkowo rzuca wyzwanie, któremu sprostać mogą naprawdę nieliczni- niektórzy przypłacą to śmiercią, co dziś jest nie do pomyślenia!?
Obecnie opisując tatuaż, używa się słów: podoba się lub nie podoba, a tak naprawdę nie chodzi tu, ani o wygląd, ani o modę. W zasadzie z tego powodu ta sztuka ma dwojakich zwolenników. Jedni wybierają sobie wzór, miejsce według własnego poczucia gustu, a drudzy oddają się w ręce mistrza z nadzieją, że zrobi to, co powinien zrobić.
Ból i piękno to kombinacja, której nie pojmujemy, to nasze ciało, potężne i niebezpieczne narzędzie, którego zastosowania i przeznaczenia nikt nie określił. Obok specyficznej kultury tatuażu wyrosłej w środowiskach przestępczych i więziennych, gdzie rysunki na ciele pełnią funkcję komunikatów zrozumiałych tylko dla wąskiej grupy wtajemniczonych, istnieje również odrębna filozofia związana z tym zjawiskiem, oparta na tezie sformułowanej przez T. Gautiera: "Człowiek odczuwa w sposób instynktowny, że dekoracja wyznacza nieprzekraczalną linię podziału między nim a zwierzęciem; gdy więc nie może już bardziej zdobić haftami strojów - upiększa nimi swoje ciało."[9] <http://www.miki.hg.pl/pra_zjawisko.php>niestety ja się z tym nie zgadzam.
Najstarsze udokumentowane ślady tatuowania pochodzą z mumii egipskiej kapłanki żyjącej 2000 lat p.n.e. Ślady te powstały metodą nakłuwania skóry. Bardzo podobną sztukę można zaobserwować na zachowanych malowidłach w grobowcu faraona SATI I wykonanych około 1300 lat p.n.e.
Nawet starożytni pisarze pozostawili ślady, świadczące o tym, że ta sztuka już wtedy była znana. Herodot, żyjący w V wieku przed naszą erą, w swoim "Dziele" opowiada o mężczyźnie, który przekazał tajną informację zięciowi przez człowieka z wytatuowaną głową.
W pierwszych wiekach średniowiecza wyznawcy Chrystusa nosili tatuaże w postaci krzyży, ryb czy też inicjałów Jezusa. Znaki te były traktowane przez innowierców jako piętno, a przez chrześcijan jako symbol zjednoczenia. W późniejszych latach swego istnienia Kościół Katolicki potępiał ten zwyczaj: "Nie będziecie nacinać skóry..." [Fragment Księgi Powtórzonego Prawa].
Przez wieki metody tatuowania ciała rozwijały się i rozprzestrzeniały. Objęły plemiona indiańskie, indoirańskie, chamickie, semickie, indoeuropejskie, a także ludy z terenów Azji, Japonii i Chin. Od XVII wieku naszej ery tatuaż zaczyna ekspansję w Europie. Marynarze, przybijając do każdego portu, przywożą ze sobą zza oceanu sztukę coraz lepszego i doskonalszego zdobienia ciała. Akuszerki w XVIII-wiecznym Paryżu stosowały tatuaż, jako symbol rozpoznawczy, w biedniejszych dzielnicach miasta tak właśnie znaczono i dziecko, i matkę, żeby nie doszło do pomyłki.
W tym samym czasie przyozdabianie ciała tatuażami stało się dla niektórych sposobem na życie. W XIX wieku w Europie żył człowiek o imieniu Konstantyn. Pokazywał on publicznie własne ciało, które ozdobione było prawie 400 motywami. Zarabiał on podobno do 1000 dolarów tygodniowo.
W latach 1800-1900 pośród arystokracji zapanowała moda na kimona i urządzanie mieszkań w stylu japońskim. Tym samym przyszła moda na tatuaż, który w Japonii był wielce ceniony i posiadał wielką wartość w kulturze. Wszystko to zaczęło się w chwili, gdy król Walii - Edward VII w trakcie pobytu w Japonii, wytatuował sobie smoka. Wśród innych znanych osobistości posiadających tatuaż znaleźli się: Lady Churchill, car Mikołaj II, książęta rosyjscy - Aleksy i Konstanty oraz inni.
Rokiem przełomowym stał się rok 1890, wtedy to właśnie w Nowym Jorku niejaki Samuel O`Reilly wynalazł elektryczną maszynkę do tatuowania. Co w znacznej mierze przyczyniło się do popularyzacji sztuki w nowym świecie.
W tle historycznych wydarzeń wojny to wzmożony czas tatuowania skóry. Nie zawsze ma ono na celu zaspokojenie ludzkich potrzeb estetycznych. Żołnierze wykonywali sobie, poza tematyką wojenną, napisy. Miały one na celu w razie śmierci pomóc w identyfikacji ciała a w hitlerowskich obozach koncentracyjnych tatuowano więźniom na przedramieniu literę i cyfrę. Był to obozowy numer identyfikacyjny. Również żołnierze SS czy Abwehry tatuowali ukryte w pachwinach litery, świadczące o przynależności do elitarnych grup militarnych (znaki SS i A, swastyka). W tamtym czasie zrodził się makabryczny zwyczaj kolekcjonowania wytatuowanej skóry więźniów, znana z tego Ilse Koch zleciła wykonanie abażuru z ludzkiej skóry. Do dziś dnia można spotkać osoby, kolekcjonujące dzieła sztuki spreparowane pośmiertnie.
W latach 60-tych tatuaż przeżywa swój renesans. Studia tatuażu są już znane całej zachodniej cywilizacji, lecz artystycznie sztuka jest jeszcze w powijakach. Dzięki pacyfistycznym trendom ów modernistyczny rytuał szybko podbił kręgi młodzieży akademickiej, a od czasu Woodstock modne stało się przenoszenie na skórę wizerunków swoich idoli i pacyfek. Więc następne dwie dekady siłą rozpędu powiązały tatuaż z rockiem i jego otoczką kulturową. Od tamtej pory nastała era harley'a i trwa skutecznie po dzień dzisiejszy. Zatem nie powinno nas dziwić, że fani muzyki dyskotekowej i miłośnicy kultury techno zapragnęli przeszczepić na własny grunt ten odlotowy rytuał.
Tatuaż ma długą i bardzo pogmatwaną historię, z tego powodu wielu go nie rozumie i wypacza. Myślę, a nawet wiem, że powinniśmy porzucić uprzedzenia i skupić się na własnych potrzebach, na życiu. Tu tatuaż jest potrzebny bardziej niż reformy, gdyż bezpośrednio dotyka jestestwa- ciała ludzkiego, bardziej niż cokolwiek. Nie jest to sprawa ani folkloru, ani historii- my Polacy takiej tradycji tatuażu nie mamy. Nie znaczy to, że jej nie potrzebujemy.
Oto znane mi metody tatuowania:
•technika ta polega na tym, że nacinamy skórę ostrym narzędziem a następnie w ranę wcieramy barwnik, który w miarę zabliźniania się ciała, pozostaje pod jej powierzchnią. Z tego co mi wiadomo, sposób ten jest ciągle jeszcze praktykowany w Turcji. Szkoda, że nie mogę przedstawić wam choćby zdjęcia tej pracy. Jednak mimo prymitywnej metody, obrazek przedstawiający pająka był zadziwiająco precyzyjny, kolorowy! Powiem, iż zasadniczo nikomu nie polecam takiej techniki, gdyż jest bolesna i pozostawia blizny. Jako ciekawostkę dodam, iż metoda ta całkowicie zmechanizowana polega na tym, że wirujący frez maczany w barwniku nacina skórę.
• technika stosowana dawniej przez Eskimosów, pozwala na wykonanie prostych motywów. Nić sporządzoną ze zwierzęcego ścięgna, zanurzano w barwniku i za pomocą igły wykonanej z rybiej ości przeciągano ją pod skórą jak w procesie szycia. W miejscu przejścia pozostawała farba i tak krok po kroku “haftowano” wzory.
•technika stosowana po dziś dzień jest taka, że barwnik poprzez nakłuwanie ciała wprowadza się pod skórę. W tym miejscu należy wyodrębnić metody ręczne oraz zautomatyzowane. W przypadku tych pierwszych istotne jest użycie naturalnych materiałów( bezpiecznych) takich jak: świńskie zęby, zęby rekinów, kije bambusa, kolki wykonane z rogów i kości zwierząt. Nowoczesne materiały to oczywiście igły stalowe. W szczególności każda z metod ma swoje precyzyjne narzędzia a co za tym idzie technikę wykonania. W ostatecznym efekcie ma to wpływ na wygląd tatuażu po zagojeniu, jak to widać na przykładzie TA MOKO; skóra wygląda na rzeźbioną i dodatkowo zaczernioną pigmentem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|