widoo |
Wysłany: Sob 23:12, 22 Kwi 2006 Temat postu: Boli, nie boli... |
|
Piszę o różnych technikaliach, rady i porady a tymczasem nie uwzględniłem bardzo istotnej kwestii dla wielu z was: Czy tatuaż jest bolesny? Zwracacie się do nas z tym pytaniem a odpowiedzi uzyskać nie możecie. Mnie na gadulcu nie ma a Knoot się na tym nie zna. Otóż tak... Nie da się jednoznacznie powiedzieć czy wykonywanie tatuażu jest bolesne. Jest to kwestia osobista, tego jak kto odczuwa ból. Bez nadmiernego kozakowania trzeba sobie odpowiedzieć i przypomnieć czy np. w danym miejscu mieliśmy jakieś otarcie naskórka, oparzenie słoneczne itp. Ciekawym sposobem jest zwykłe uszczypnięcie się w miejsce gdzie ma powstać tatuaż. Lecz ostrzegam, że jest to zwodnicze. Można się dosyć nieprzyjemnie zaskoczyć. Na pewno samego tatuowania nie można zaliczyć do pieszczot (no, chociaż to kwestia gustu). Generalnie nie jest to ból nie do zniesienia, każdy kto miał okazję w dzieciństwie zrobić sobie jakieś kuku powinien wiedzieć jak boli takie zadrapanie. Jest to tylko naruszenie naskórka, nic więcej. Jeśli ktoś decyduje się na wykonanie tatuażu w okolicach pachwiny, brwi lub sutka będzie z pewnością odczuwał spory ból. Jak wiadomo, są miejsca mniej odporne, ale miejsca typu: łydka, górna część pleców oraz i dolna, pośladek, ramię, przedramię, nawet dłoń (zew. część) nie należą do super bolesnych. Jak już tak bardzo boicie się bólu to na pierwszy tatuaż zalecam plecy. W górnej części pleców neurony są bardzo luźno rozrzucone więc i natężenie bólu powinno być mniejsze. Powinno, ponieważ zdarzały mi się przypadki, gdy i w tej części tatuaż musiałem robić na dwa razy, ponieważ klient nie wytrzymywał. Lecz jeszcze raz powtarzam, nie ma się czego bać. Popatrzcie na japoński garnitur, ile jego właściciel musiał wycierpieć. Jeśli tatuaż byłby tak bolesny, to ludzie nie decydowaliby się na niego. Nie tatuują się sami mnisi, którzy niejako opuszczają swoje ciało w trakcie medytacji, ani sami masochiści .
W trakcie tatuowania można stosować dwie metody wyciszenia tego uczucia. Jest to uzależnione od tego jaką jestem osobą. Pierwsza to skoncentrowanie swojej uwagi na czymkolwiek, byle nie na samym tatuażu. Rozglądać się po studiu lub po mieszkaniu, zagadywać tatuażystę (jeśli ma podzielność uwagi, to bez problemu będzie wam odpowiadał) co pomoże wam się odprężyć, jednym słowem robić wszystko aby nie myśleć o czynności, jaką wykonuje artysta. Moja dziewczyna ma na to ciekawy sposób. Mianowicie w trakcie pracy, wyszukuje jakąś telenowelę. Im głupsza, tym lepsza. Zaczyna się skupiać nad głupota scenarzysty i prostotą tego serialu i zapomina o bólu. Musze dodać, że nie jest fanką tego typu rozrywki a nawet przeciwnie, jest przeciwnikiem tasiemców. Druga metoda jest trochę trudniejsza. Też opiera się o koncentrację ale dokładnie w drugą stronę. Cała uwagę należy skupić na bólu. Tak długo koncentrować się na tym, iż jest to dokuczliwe, aż ból zniknie i przestaniecie go odczuwać. Lecz podkreślam, że nie jest to takie proste. Dochodzi się do momentu, gdy każde dotknięcie nawet w inny miejscu niż tatuowane, zaczyna boleć. Kto to przezwycięży, ma już z górki.
Gdy już nie pomagają wam takie metody można się oprzeć o farmakologię. Dostępne są w aptekach środki do znieczulenia miejscowego. Lignocainum Hydrochloricum, Emla itp. To pierwsze, jeśli o mnie chodzi, to ma bardziej działanie placebo niż jest skuteczne ale ma jedną zaletę, kosztuje chyba 7 zł. Emla jest droższa ale już skuteczniejsza, jej koszt to około 17 zł. Dodam jeszcze tylko, że obydwa środki są w postaci maści. Jeśli nie odpowiadają wam metody rodem z dalekiego wschodu można zawierzyć medycynie konwencjonalnej. Miewałem u siebie przypadki, gdy w trakcie tatuażu ludzie lekko tracili przytomność, fontanny łez, zgrzytanie zębami i wszelkie możliwe objawy bólu. Lecz zdarzały się przypadki całkowicie odwrotne. Całkowicie swobodna rozmowa, śmiech, czy nawet zaśnięcie. Każdy jest inny. Na koniec mogę tylko zacytować napis, który znajduje się bądź znajdował się w studiu znanego tatuażysty, Doca Foresta: "Tylko słabi się tatuują". Morał z tego hasła wyciągnijcie sobie sami. |
|